"Po drugiej stronie teczy"
Ksiazke Magdaleny Nawrockiej "Po drugiej stronie teczy" znalazlem na "sciepie" - popularny skrot dla "soc.culture.polish", forum komputerowe na sieci (Internet) gdzie Polacy z calego swiata i z kraju tocza zazarte dyskusje na tysiace roznych tematow. Debiutantka w literaturze jak i na sciepie, Magda Nawrocka odwaznie zasadzila na tym polu minowym swoj niepozorny, ale pachnacy jak macierzanka o zmroku, kwiat w postaci krotkiego fragmentu swej pierwszej ksiazki.
Musze przyznac, ze nawet ten skromny urywek tak jakos przemowil do mojego "emigracyjnego" serca, ze postanowilem przeczytac cala ksiazke. Za cene butelki dobrego wina (albo dwoch paczek papierosow) zrobilem sobie wspaniala intelektualna i emocjonalna uczte. Jest to ksiazka, ktorej nie sposob odlozyc na pozniej. Czyta sie ja jednym tchem, od deski do deski.
"Po drugiej stronie teczy" to wlasciwie kartki z intymnego pamietnika mlodej Warszawianki, ktora ze wzruszajaca szczeroscia obnaza przed czytelnikiem swoje najskrytsze mysli i uczucia, swoje cierpienia, wahania, psychiczne zalamania i wspaniale duchowe zwyciestwa. Te wyznania utkane sa na kanwie dramatycznych wydarzen w jej zyciu: Magda Nawrocka, w osmym miesiacu ciazy i w towarzystwie piecioletniego synka, wyjezdza z Polski do Francji (gdzie czeka na nia jej maz) w poszukiwaniu nowego zycia. Paryz.... Francja...wspanialy, kuszacy dobrobytem i wolnoscia Zachod, nowe Eldorado...
"Bo jest legenda w narodzie", pisze Nawrocka. "Jeden z drugim byl i opowiadal, ten i tamten nieprawdopodobnie sie dorobil. Przeciekaja zewszad fantastyczne plotki, informacje i wszystko to sklada sie na mit Zachodu. Mit utarty i jakze popularny. Niemal kazdy Polaczek sni o Zachodzie, krainie wiecznej szczesliwosci... Jest to meczacy, uporczywy,lecz jakze urokliwy sen..."
Po pierwszym oszolomieniu nowoscia i tysiacem wrazen, przychodza pierwsze wahania i refleksje. Francja "...miala byc dla nas wszystkich wysnionym cudem, tecza naszego losu i rajem. I co z tego zostalo? Tecze wypilo mordercze slonce, cud okazal sie zluda, a raju nie ma..." Ktoz z nas, tutaj, nawet po latach pobytu na emigracji moze zapomniec te czarne momenty rozczarowania i tesknoty za tym co moze bylo gorsze pod wieloma wzgledami, ale jakos "swoje".
Z umiejetnoscia doswiadczonego pisarza, p.Nawrocka filtruje natlok osaczajacych ja wrazen przez delikatny pryzmat wlasnej psychiki, rozszczepia je na siedem kolorow teczy - od ciemnych barw gleboko przezywanej i pieknie opisanej osobistej tragedii do cieplych tonow milosci rodzinnej i glebokiej sympatii dla innych. Ostro zaobserwowane i czesto z humorem opisane idiotyzmy komunistycznej biurokracji w kraju i zetkniecia autorki - czesto wybuchowe - z francuskimi regulami i trudnosciami pietrzacymi sie na drodze emigrantow przeplataja sie z osobistymi refleksjami i przezyciami. Calosc plynie w latwej, zywej narracji, o tyle latwiejszej i przyjemniejszej do czytania, ze tresc nie jest wtloczona w ciasne ramy rozdzialow.
Jest w tej ksiazce tyle ciekawych, wzruszajacych i gleboko przemyslanych fragmentow, ze wybor tych ktore dalyby czytelnikowi pojecie o tresci ksiazki jest bardzo trudny. Gdyby ta obiecujaca pisarka byla malarka, wybralbym te najbarwniejsze obrazy i chetnie udekorowalbym nimi sciany mojej pracowni. Z pewnym wahaniem cytuje kilka opisow ktore powinny dac czytelnikowi jaki taki wglad w te niezwykla ksiazke.
Po wstrzasie gleboko przezytej osobistej tragedii, Magda Nawrocka tak opisuje budzaca sie tesknote za krajem: "Pierwsze uczucie, jakie doszlo do glosu po wylacznej do tej pory w moim sercu rozpaczy, uczucie, ktore jak gdyby wytracilo z marazmu moja obolala dusze,to tesknota, ogromna tesknota. A przeciez jeszcze wtedy nie wiem, co to nostalgia, co to placz na widok nisko nad woda pochylonej wierzby czy czerwonych polnych makow... "Wtedy po raz pierwszy pozazdroscilam Adamowi, ze jeszcze przed kilkoma godzinami byl TAM - w mojej ukochanej Warszawie, w kraju. I zapragnelam z powrotem znalezc sie w Polsce, przekreslic to wszystko, co od naszego wyjazdu zaistnialo..."
Ta pozerajaca nostalgia wzmaga sie az do momentu gdy niespodziewana konfrontacja z jej malym synkiem Michalkiem zmusza ja do radykalnego przemyslenia calej sytuacji.
"... Michalek kleczal przed stolikiem, na ktorym lezal rozlozony moj paszport. Speszyl sie ogromnie jakby zlapany na goracym uczynku i dlugo nie chcial powiedziec, co ciekawego znalazl w polskim paszporcie. Wreszcie przyparty do muru wyznal, ze slyszal jak mamusia plakala i krzyczala,ze chce wracac do Polski. A na zdjeciu w paszporcie on jest razem z mamusia i to go bardzo martwi... bo... bo...on wracac nie chce... on woli zostac tu. Wiec moze gdyby tak to zdjecie przeciac... tylko gdzie on ma wkleic swoj kawalek... i ile musi miec lat, aby otrzymac SWOJ paszport?...
Magda Nawrocka ma niezwykla latwosc charakteryzowania ludzi w kilku smialych pociagnieciach piora. Niektore jej portreciki sa zabawnie satyryczne, inne subtelnie wzbudzaja w czytelniku duzo glebsze uczucia i zamyslenia. W jednym takim szkicu autorka pisze o bezimiennym Profesorze, rezydencie hotelu dla polskich emigrantow:
" Profesora nie znalam... Mily, starszy pan, do Paryza przyjechal, zdaje sie, na jakies naukowe odczyty. W jadalni siadywal zawsze na stalym miejscu pod oknem, w najbardziej oddalonym kaciku, gdzie z iscie profesorska kontemplacja przez dlugie kwadranse maczal bagietke w swojej kawie. Odzywal sie malo, ale jak mowia, dawniej bywal bardzo ozywiony i z ogromna pasja potrafil opowiadac o najnowszych... ekologicznych odkryciach. Ostatnio jakby osowial, przycichl. A dzis rano zemdlal. " Okazalo sie, ze Profesor po prostu zemdlal z glodu! "Kto finansowal jego przyjazd, kto jest odpowiedzialny za jego nedze? I dlaczego nie dal nic poznac, nie zwrocil sie o pomoc przeciez jest tu wiele zyczliwych mu ludzi?"
Retoryczne pytania, na ktore nie ma odpowiedzi, ale ktore mowia nam duzo o autorce.
"Po drugiej stronie teczy" jest jedna z tych ksiazek, ktora niechybnie
zainteresuje zarowno dawnych jak i nowych emigrantow, a takze i tych mlodych,
niecierpliwych, urzeknietych mitem Zachodu rodakow w kraju, ktorzy zapewne
mysla dzis o emigracji troche inaczej niz Magdalena Nawrocka w 1981 roku.
Badz, co badz Polska juz siedzi w poczekalni Europejskiej Wspolnoty Narodow
i gdy zostanie jej czlonkiem, pojecie emigracji zmieni sie radykalnie.
Mam jeden tylko zarzut do autorki - jej opowiesc jest za krotka. Czytelnik
zamyka ja z nienasyconym apetytem na "ciag dalszy". Doskonale przyrzadzona
przekaska, ale osobiscie oczekuje z niecierpliwoscia dalszych, rownie wysmienitych,
glownych dan.
Stefan Grass